Słabe dni mam ostatnio. Słabe, bo jakieś takie potwornie męczące. Słabe, bo nerwowe, stresujące i na NIE. W pracy wszystko przychodzi z trudem, każdy czepia się o pierdoły, nic nie znaczące drobiazgi...poważne uchybienia i niedociągnięcia są pomijane i nikt ich nie zauważa, albo udaje, że ich nie ma...w zasadzie to powinnam się przyzwyczaić, nie wiem czemu tak ciężko mi to przychodzi?!...Czuję się tak bardzo niedoceniona...tylko tyle. Staram się pracę zostawić w pracy, a w domu nie myśleć o tym. Nie chcę i nie mogę. Nie będę łączyć pracy z życiem codziennym, nie będę się schizować w domu. Tłumaczę sobie, że ten zły czas minie...jak zawsze...dzisiaj trochę odpoczęłam, po pracy położyłam się na godzinę i zapadłam w błogi sen...wczorajsza burza dała mi się we znaki, nie mogłam spać. Błyski były potwornie przerażające, więc do 1.00 spałam przy zapalonym świetle...taka moja mała fobia ...:), rano byłam pólprzytomna, a popołudniem dosypiałam...cały dzień siedziałam też w cyferkach dla Grażyny...potem na koniec dnia pochwalił się, że zdołał się ze wszystkim uwinąć....tak akurat on...fałsz, obłuda i zadufanie....że jeszcze tacy ludzie istnieją...
Każdego dnia sobota zbliża się wielkimi krokami, uwielbiam czekać na coś z takim podekscytowaniem...mam poczucie, że muszę się czymś zająć, choć z drugiej strony uciekłabym stąd gdzie pieprz rośnie aby odpocząć...zaszyłabym się najchętniej nad morzem, poleżała na piasku, wsłuchała w szum morza, pooglądała fale...pobyła tam po prostu...tak zwyczajnie tęsknię za tym i kocham to...tylko tam w pełni odpoczywam...tylko tam się relaksuję...tylko tego teraz mi do szczęścia brakuje...
Każdego dnia sobota zbliża się wielkimi krokami, uwielbiam czekać na coś z takim podekscytowaniem...mam poczucie, że muszę się czymś zająć, choć z drugiej strony uciekłabym stąd gdzie pieprz rośnie aby odpocząć...zaszyłabym się najchętniej nad morzem, poleżała na piasku, wsłuchała w szum morza, pooglądała fale...pobyła tam po prostu...tak zwyczajnie tęsknię za tym i kocham to...tylko tam w pełni odpoczywam...tylko tam się relaksuję...tylko tego teraz mi do szczęścia brakuje...
Ja też często czuje się niedoceniona,każdy tak ma.Morze fajna sprawa sam bym nad nie pojechała;)
OdpowiedzUsuńa no widzisz tak to jest chyba w każdej pracy u nas dyrektor tez nie docenia swoich pracowników....tylko zaczęłam po dwóch latach jakos się do tego przyzwyczajac, jednak powiem Ci że nie umiem nie przynosic pracy do domu bo i tak mysle i analizuje.... a burze to i u nas satrszne i spać nie mozna....
OdpowiedzUsuńz wypoczynkiem jestesmy podobne ja tez tylko wypoczywam nad morzem, ale niestety w tym roku go nie zobaczę :(
Puk puk jest tam kto??
OdpowiedzUsuń