Zacznę od przyjemnych rzeczy. Otóż wczoraj zaproponowano mi podwyżkę - nie rewelacyjną ale jakieś 200zł na rękę wyjdzie :) ale ale...kosztem nowego obowiązku :) zgodziłam się, bo wychodzi na to, że i tak to robię ale do tej pory nikt mi za to nie płacił, więc czemu nie? Kasa zawsze się przyda, a mnie to już szczególnie ;p Jestem dzisiaj wypompowana tymi rozmowami jaką procedurę ustalić aby móc sprawnie i bez problemu zarządzać reklamacjami mnie w firmie, tak bo ja jestem kręgosłupem Działu Reklamacji, Sekretariatu i po części działu handlowego i wielu innych działów w firmie...z tego akurat cieszę się najmniej. Jednakże pomimo swoich ambicji wyznaję zasadę, że jak się nie ma co się lubo to się lubi co się ma, no i dodatkowo nie mogę powiedzieć że zarabiam mało...zgrzeszyłabym. Nie jestem to absolutnie praca moich marzeń, bo branża budownicza jest trudna dla kobiety, ale jakoś daję radę. Wkręciłam się, w listopadzie miną dwa lata odkąd zasiliłam zespół pracowników mojej firmy. Nauczyłam się wielu przydatnych rzeczy, potrafię pracować w stresie i pod presją czasu, cenię to w sobie. Nie jest to szczyt moich zawodowych marzeń, ale dopóki nie skończę studiów coś robić muszę. Chwila relaksu i odpoczynku jest mi dzisiaj niezbędna, czuję jak zamykają mi się oczy i zapadam w błogi spokój. Wymiękłam, dziś był naprawdę trudny dzień. Aby poprawić sobie humor sprawiłam prezent sama sobie - kupiłam moje ulubione perfumy, Lempicką i od wczoraj pachnę znowu jej cudnym, słodkim i magnetycznym zapachem! Popołudniami ślęczę nas testami z kpku - 1000 pytań już przerobiłam ale do niedzieli chcę je przerobić raz jeszcze nie wyobrażam sobie, aby nie zdać tego egzaminu tak jak zresztą Ty, Ninuś. Z A też układa nam się super, uczucie jakoś ostatnio odżyło i odświeżyło się:) Jedynie martwi mnie fakt, że kilka dni ciężkiej pracy przede mną zarówno w domu jak i w firmie. Ale chyba z ręką na sercu mogę powiedzieć, że mam dobry okres :)
O sobie samej:
- Cynamonowa
- " I think of myself as an intelligent, sensitive human with the soul of a clown, which always forces me to blow it at the most important moments"
czwartek, 25 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
powiało optymizmem... opowiadasz o pracy z zadowoleniem-przynajmniej chwilowym-to wydaje mi sie bardzo ważne...sprawianie sobie radosci to fajna sprawa- i zdecydowanie doemna kobiet:) a dobry okres-to podstawa:-) - i wykorzystaj go ile się da...pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńStaram się, staram :)
OdpowiedzUsuńKochana ja też lubię sprawiac sobie prezenty w końcu należy się nam po ciężkim dniu:)Podwyżka rewelka skoro i tak to przed tem robiłaś za darmo to jak teraz za to płacą, to zawsze dodatkowy grosz w potfelu.Grunt,że z A się układa.Egzamin kochana ja wątpie bym go zdała, chyba,że zdarzy się cud, tak że rozumim ten ból, taki nasz nieszczęsny los:(
OdpowiedzUsuń